czwartek, 26 września 2013

Zupa szczawiowa - ach!



Zupa szczawiowa jest orzeźwiająca, kwaśna, zielona i pyszna, zwłaszcza z dodatkiem ziemniaków i jajka. Jeśli znasz i lubisz kwaśny smak zupy ogórkowej, a nie znasz szczawiowej, to polecam. Zupę tę można ugotować bardzo szybko wykorzystując... szczaw ze słoika.
I bardzo proszę, bez uwag w stylu: phi, kupny szczaw? Zgroza, toż to można go samemu nazbierać, umyć, ugotować i zmielić lub przetrzeć przez sito. Owszem, można, nikomu nie bronię - na łąkę lub do ogrodu droga wolna. Byle z daleka od ruchliwych dróg. Wybieramy delikatne, młode i niestwardniałe listki szczawiu zwyczajnego, polnego lub ogrodowego. Takie są najsmaczniejsze. Starsze i większe liście posiadają twarde i łykowate łodygi, które należy usunąć. Oczywiście, świeże liście szczawiu można także nabyć "na straganie w dzień targowy"...
Pamiętam, gdy jako małoletnie dziecię bawiłam na kolonii, któregoś dnia po śniadaniu zarządzono, że idziemy zbierać szczaw na zupę. Każda grupa otrzymała lniany wór, do którego mieliśmy zbierać zielone liście szczawiu. Nie mam pojęcia jak dotarliśmy na tę łąkę, ani czy ja rzeczywiście znajdowałam liście szczawiu (instrukcja była dość ogólna), w każdym razie pilnie wyszukiwałam wystających z ziemi (wszelkich) liści, jeszcze baczniej uważając, by nie wdepnąć w świeży krowi placek.
Zupa bardzo mi smakowała, a ponieważ nikt mnie nigdy nie zamęczał, ani nie przymuszał - to i szpinak lubię.

wtorek, 24 września 2013

Krokant Tort - dla wybrańców


Krokant Tort - chrupiący biszkopt z kremem budyniowym i karmelizowanymi migdałami

Jak już chyba wiecie, najbardziej lubię piec ciasta, które nadają się do spożycia po krótkim, acz niestety, niezbędnym czasie koniecznym do jako takiego przestygnięcia. Doprawdy, źle znoszę oczekiwanie dłuższe niż pół godziny (max  trzy kwadranse) - odnoszę wówczas nieodparte wrażenie, że kawa pleśnieje, ciasto czerstwieje, a talerzyk murszeje. Z tego powodu za specjał, o którym dzisiaj opowiem, biorę się rzadko. Za rzadko, powiadam Wam! Bo ciasto warte jest niejednego grzechu. Przygotowanie nie sprawia żadnych trudności, a jedynie odrobiny synchronizacji. Jak każdy wypiek potrzebuje trochę czasu na ostygnięcie, jednak można, a nawet trzeba ów czas racjonalnie wykorzystać przygotowując krem oraz pewien smakowity dodatek. Zapewniam jednak, że z chwilą nałożenia dwóch warstw na biszkopt, na których przygotowanie zmitrężymy ze 20-30 minut (a tyle i tak stygnie ciasto), jest ono gotowe do natychmiastowego pożarcia. To znaczy - konsumpcji :-D  .

poniedziałek, 16 września 2013

Wspomnienie



Mając świeże wrażenia z pobytu w Egipcie planowałam opowiedzieć więcej o wakacjach w tzw. egzotycznych krajach, o hotelach, jedzeniu, standardzie, targowaniu się itp. Ale ledwie wróciłam z Egiptu, w ciągu kilku dni, tamtejsza sytuacja zaostrzyła się na tyle, że biura podróży odwołały wyloty do tego kraju. Próbuję wyobrazić sobie pusty hotel, w którym gościłam tak niedawno - mnóstwo pokoi z klimatyzacją, wspaniała kuchnia i jej załoga - kucharze, kelnerzy, pokojowi, pracownicy porządkowi, recepcjoniści, właściciele sklepików mieszczących się na olbrzymim zagospodarowanym terenie, pustynnej oazie wybudowanej ludzką ręką. Bez ich codziennego wysiłku - podlewania roślinności i trawników, sprzątania pokoi, przygotowywania mnóstwa potraw i obsługi (głównie) zagranicznych gości - nie byłoby po co przyjeżdżać do kraju, którego znakomitą część stanowi pustynia. Pustynia to nie "dużo piasku", jaki znamy znad  Bałtyku (ach, daleko trzeba szukać takich plaż jak u nas), ale jakiś rodzaj wysuszonej ziemi (skamieniałego piasku?) wymieszanej z odłamkami skał, po której trudno się chodzi; często też skały lub wzniesienia - wszystko tak gorące, suche i martwe, że żaden gość nawet nie pomyślałby o pieszym spacerze poza obrębem hotelu, bo zresztą i dokąd? Nie spotkasz tam strumyka, zieleni, zwierząt, ani ludzi.

wtorek, 10 września 2013

Archimedesa ciasto z jabłkami

Ciasto Archimedesa - nareszcie wyszło... jabłko na wierzch :-) 

Przepadam za tym ciastem, choć ostatnio dość długo go nie piekłam. Ale wreszcie nadszedł odpowiedni czas - jabłka są tanie (lub za darmo) i jajka też :-). Bo urokiem tego ciasta, nadającym mu niepowtarzalny smak (i właściwości) są głównie jajka. Na ciasto na moją dużą blachę biorę ich 7, na dużą tortownicę (średnica 27 cm) wystarczy 5. Przepis zdobyłam kilka lat temu i ciasto - jak trzeba - wyszło mi tylko za pierwszym razem. Nie, żeby było nieudane! Pyszne było zawsze, tylko był problem z... jabłkami.
Otóż sztuka polega na tym, że jabłka układa się nie na cieście, lecz na blaszce przed wylaniem ciasta, a w trakcie pieczenia, jabłka jakimś cudem wypływają na wierzch. Teraz już wiem jak się to dzieje i dlaczego wcześniej mi się to nie udawało!
Przepis jest prościutki, przygotowanie również, więc już przechodzę do rzeczy, ale na końcu wyjaśnię na czym polega ten cud wynurzania się jabłek.


poniedziałek, 2 września 2013

Kombinacje z fasolką szparagową




No, proszę! Ledwo wrzesień się zaczął, a już możemy przestać gdybać o ociepleniu klimatu. Wiatr za oknem huczy, zimno jak diabli nawet w domu - czas więc uzupełniać energię na przetrwanie ciężkich czasów. Mizeria, surówka, lekkie jedzonko, jak upalnym latem przystało? Brr, odpada - organizm dopomina się o konkrety. No, to proponuję dziś trzy wersje misz masz z fasolką, którą uwielbiam, ale będzie ona stanowiła tylko składnik dań bardziej kalorycznych, w sam raz na aktualne warunki atmosferyczne. Mój żołądek jest chyba meteoropatą i zdecydowanie żąda dostosowania menu do temperatury oraz stanu zachmurzenia, o porze roku nie mówiąc. Aktualnie informuje mnie, że nadciąga zima, a więc będzie ciężko, czyli musi być bardziej suto. Poglądy mojego żołądka podzielają również pozostałe żołądki w moim domu :-).

Kombinacja 1

 Makaron z fasolką oraz boczkiem przesmażonym z cebulką


Makaron z fasolką oraz boczkiem przesmażonym z cebulką